Niby nic specjalnego, ale napięcie jest. Może telefon za często dzwoni. Za to końcówka fajna: raz przybity do deski morderca nie wstaje potem pięć razy, żeby znowu zaatakować swoje ofiary. A to dobrze, że nie okazał się wujkiem czy też kolegą z klasy. To był po prostu psychopata. A, że trafił akurat na ten dom? Na któryś musiał trafić, żeby zaspokoić swoje mordercze instynkty. Podobał mi się motyw świateł w domu reagujących na ruch. To stworzyło pewien klimat. Zdjęcia niczego sobie, chociaż czasem zbyt dosadne (ujęcie telefonu na pierwszym planie zanim zadzwoni). Jak dla mnie - 7/10,między innymi za odejście od motywu wiecznie ożywającego mordercy (no i jest to morderca z krwi i kości, a nie jakiś fantom).